21 lutego 2010

W Portugalii też bywa zimno…

W zasadzie w tym miejscu miał być inny wpis, ale o tym potem…

Dzięki ostatnim burzom Madera znowu stała się słynna. Szkoda tylko, że okazja bardzo smutna. Nigdy tam nie byłam ale właśnie zaczynałam myśleć, że czas tam się wybrać. Teraz podróż raczej przełożę….

Mieszkam teraz niedaleko Lizbony, na wybrzeżu i obserwuje nadciągające znad oceanu czarne chmury. W telewizji zapowiadają, że ta sama nawałnica, która zniszczyła Funchal zmierza w stronę wybrzeża Portugali. Na szczęście znacznie osłabiona. (Sporo siły straciła demolując połowę wyspy.)

Postanowiłam się przejść nad brzeg oceanu i podziwiać żywioł (o ile mnie nie zdmuchnie). Fale wbijają się żarłocznie w brzeg, plaża praktycznie zniknęła a wiatr jest na tyle silny, że wystraszył nawet surferów. Niebo nad horyzontem czarne. Jutro pewnie przy wejściu na łódko-bus (którym dopływam do pracy) wręczą mi kapok.

idzie burza...

I znowu zimno. Tutaj panuje ten specyficzny rodzaj zimna który przenika do samej kości. I choć termometr pokazuje 10-15 stopni to mam na sobie kozaki, długi płaszcz, szalik i czapkę. Tą ostatnią rzadko zdarzało mi się zakładać w Polsce nawet przy ujemnych temperaturach.

Szalik generalnie stał się moim przyjacielem i zdejmuje go tylko do kąpieli. Wszystko przez to, że 90% mieszkań jest bez ogrzewania. W tym moje. Temperatura w środku jest niemal taka sama jak na zewnątrz.

Także pogoda pokrzyżowała moje plany na karnawał. Karnawał w Portugali obchodzi się w nasze Ostatki. Tutaj jest to dzień wolny od pracy. Większość dzieci i także zadziwiająca liczba dorosłych chodzi po ulicach przebranych. Co mnie trochę zaniepokoiło, większość przebranych panów była w damskich słojach…. Poza imprezami w barach i dyskotekach każde miasto organizuje go na swój tradycyjny sposób. Ja chciałam jechać do Almeidy i obejrzeć przy okazji jarmark wędzonki (Feira do Fumeiro). Niestety dzień wcześniej zaczął padać śnieg i zamknięto drogi. (Tak, czasem tu pada śnieg, co oznacza, że temperatura jest bliska zeru, co oznacza, ze temperatura w domu tez nie jest wysoka). We wtorek wieczorem zaczęło lać i wiać co zniweczyło wszelkie plany wyjścia na miasto i koniec końcem wylądowaliśmy na kolacji u znajomych. Też było miło, ale zamiast opowiadać i pokazywać zdjęcia ze wspaniałych parad, marudzę jak mi zimno…. Może za rok będzie lepiej (cieplej).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz