12 lutego 2015

Kałamarnice duszone - przepis

Wiem, że blog wygląda na porzucony ale teraz będę pewnie pisać trochę więcej. Nie jest to postanowienie noworoczne a wynik zbyt dużej ilości wolnego czasu…. Tak to jest z czasem, że albo nie ma go wcale albo jest w nadmiarze.
Mam też więcej czasu na gotowanie i dopracowanie przepisów portugalskiej kuchni. Dzisiaj na warsztacie (czyli blacie) były kalmary. Nie ma na nie jednego przepisu, raczej każdy coś od siebie do niego dodaje.
Przepis choć wygląda na długi wcale nie jest trudny. Czas przygotowania to mniej - więcej 45 minut.
Kałamarnice duszone.
  • 1kg kałamarnic świeżych lub mrożonych, oczyszczonych – czyli bez „atramentu”  (najlepiej nadają się całe lub w dużych kawałkach, ewentualnie pokrojone w drobne obrączki tak jak na hiszpańskie kalmary)
  • 3 lub więcej ząbków czosnku
  • oliwa z oliwek
  • mały przecier pomidorowy
  • sok z cytryny
  • natka pietruszki
  • sól i pieprz
Kałamarnice rozmrażamy, myjemy, kroimy na średniej wielkości kawałki (macek nie trzeba rozdrabniać) i osuszamy. Następnie skrapiamy dość obficie sokiem z cytryny i ewentualnie doprawiamy solą i odstawiamy na ok. 30 minut. (Z solą należy uważać, gdyż kalmary są często słonawe same z siebie.)
Miażdżymy i siekamy ząbki czosnku, wrzucamy na zimna patelnię i zalewany obficie oliwą z oliwek. (Do czosnku sprawdzi się praska. Co do oliwy to oryginalny smak potrawy zagwarantuje oczywiście oryginalna portugalska oliwa. Wyróżnia się ona mocnym zapachem i posmakiem oliwek. Można ją dostać w Biedronce i na szczęście nie jest droga.)
Mieszamy wszystko i zaczynamy podgrzewać patelnię. Ważne jest aby nie przysmażyć czosnku. Ma on być raczej podduszony. Gdy oliwa na patelni jest już gorąca wrzucamy kalmary. (Jeśli w naczyniu w którym się marynowały zebrało się dużo płynu to należy je odcedzić.)
Teraz należy zwrócić uwagę aby kalmary nie wyszły gumowate. Jest to pewna sztuka, gdyż nie ma żadnej dobrej zasady dotyczącej czasu podsmażania.  Podsmażane zbyt krotko będą gumowane i surowe, podsmażane zbyt długo będą po prostu twarde.
Patelnia musi być dobrze gorąca. Może się na niej znaleźć trochę płynu z marynowania. Jeśli będzie go za dużo no należy go odparować. Jeśli robi się go mało, należy uważać aby kalmary nie przypaliły się do patelni.
Mięso powinno zacząć się wywijać na brzegach, ale najlepiej sprawdzać czy jest miękkie widelcem. (Jeśli używany kalmarów mrożonych i trafiły nam się duże sztuki ich mięso nigdy nie będzie kruche, co nie znaczy że będzie złe… Trzeba jednak uważać, żeby ich nie przetrzymać na patelni).
Gdy kalmary zaczną dochodzić, doprawiamy je przecierem pomidorowym oraz pokrojoną natką pietruszki i mieszamy.
Po zdjęciu z ognia kalmary są gotowe do podania. Można teraz je doprawić do smaku sokiem z cytryny, solą i świeżo zmielonym pieprzem i jeszcze natką.
Podawać można z ryżem, gotowanymi ziemniakami, najlepiej w mundurkach lub chlebem. I oczywiście kieliszeczkiem wina.
Smacznego.
20141217_211856

10 lutego 2015

Portugalia zimą - czyli "Jak się ubrać?"

Wiem, że każda wyprawa, zwłaszcza zimą wiąże się z rozważaniami na temat pogody (zarówno u celu jak i w czasie podróży). Jeśli chodzi o zwiedzenie Portugali zimą to z niewielkim przygotowaniem i tolerancją można być spokojnym. O plażowaniu można raczej zapomnieć, choć o filtrze UV nie.
Pogoda zimą w Lizbonie nie jest zła. Jest wiele słonecznych dni, wiele dni z niewielkim i średnim zachmurzeniem. Co jakiś czas jest kilka dni deszczowych (choć z reguły deszcz przeplata się z przejaśnieniami). W takie dni zaopatrzeni w parasol możemy spokojnie wybrać się na miasto. Należy jednak pamiętać, że tutaj też mamy zimę a zima wiąże się z opadami i co jakiś czas zdarza się dzień lub dwa gdzie po prostu leje.
W takie dni lepiej znaleźć sobie rozrywkę pod dachem - np. zwiedzić jedno z wielu muzeów.
Jeśli chodzi o temperatury to mróz lub przymrozki nie zdarzają się. Przez siedem lat w Lizbonie raz widziałam śnieg, choć w zasadzie rozpuszczał się przed zetknięciem z ziemią. To co może zaskoczyć i na co należy się przygotować to różnica między temperaturą powietrza i temperaturą odczuwalną (na niektórych portalach pogodowych oznaczaną RealFeel). Różnica ta bywa znaczna i pomimo słonecznej pogody i termometru pokazującego nawet 12 stopni jest po prostu zimno. Związane jest to chyba z wilgotnością? - naprawdę nie znam sie na meteorologii.
Oczywiście zimno będzie tym, którzy ubiorą się w letnią kurtkę i zapomną o szaliku. Na takie pogody najlepiej naszykować się “na cebulkę”, zadbać o ciepłą kurtkę, szalik a nawet czapkę i można spokojnie ruszać w miasto bez obawy o zdrowie lub komfort.
20130310_142018
Tyle jeśli chodzi o Lizbonę. Podobnie jest zadłuż wybrzeża na południe - Alentejo i Algarve.
W centralnej części Alentejo może być generalnie nieco chłodniej, zwłaszcza w nocy, więc polskie kurtki i kozaki mogą się przydać. W Algarve klimat jest generalnie jeszcze łagodniejszy niż w Lizbonie.
Jeśli chodzi o centralną część Portugali - zwłaszcza Beirra Baixa i Beirra Alta oraz góry, to pogoda może przypominać nawet łagodną wersję naszej polskiej zimy. Możemy liczyć na dużo słońca, ale też może się zdarzyć śnieg.
Tutaj ważna informacja dla osób podróżujących po Portugali samochodem: śnieg oznacza paraliż. Można utknąć na autostradzie na całą noc z powodu centymetrowej warstwy śniegu. Nie zdarza się to często i Portugalia nie jest wyposażona w odpowiednie środki zaradcze - np. posypywarki. Warto przed wyruszeniem w głąb kraju sprawdzić pogodę.
Jeśli chodzi o północną część Portugalii musimy zdecydowanie lepiej przygotować sie na deszcze. Temperatury też będą nieco niższe. Z dala od wybrzeża mogą sporadycznie zdarzyć się przymrozki i śnieg.
Jeszcze jedna rada na koniec. Warto wziąć ciepłą piżamę i parę skarpet. Większość hoteli i hosteli jest co prawda wyposażona w klimatyzację z funkcją ogrzewania, ale może się okazać nie wystarczająca (zwłaszcza w głębi kraju). Wiele mieszkań, zwłaszcza starszych, nie ma systemów ogrzewania - ratujemy się farelkami i olejakami.
Na koniec parę linków:
http://www.ipma.pt/
http://www.accuweather.com/en/pt/portugal-weather

08 lutego 2015

Zoo w Lizbonie

Przeglądając fotografie zrobione kilka tygodni temu przyszedł mi do głowy pomysł aby opisać jedną z mniej znanych ale wartych odwiedzenia atrakcji Lizbony.

Pomimo, że Zoo jest poza centrum łatwo tam trafić (stacja metra Jardim Zoológico).

Bilety nie należą do najtańszych, za to w środku czeka tyle atrakcji, że można zagospodarować cały dzień. Jest też miejsce gdzie można zrobić piknik. Ja polecam pokazy, w których biorą udział zwierzęta. Będą fajnym przeżyciem dla dzieci. Można też zwiedzić Zoo „z góry” wsiadając do kolejki linowej.

(Czasami w magazynach TimeOut lub HappyWoman można znaleźć kupony, które znacznie obniżają cenę biletu.)

 

zoo-2 zoo-4
zoo-1 zoo-5